Woda i ścieki prawie w całej Europie są coraz droższe. Na całym świecie czystej wody, niezbędnej dla ludzi, zwierząt i roślin, jest coraz mniej. Ludzie żyjący w wysoko rozwiniętych regionach świata są przyzwyczajeni do tego, że czysta woda pitna płynie z kranu. Jednakże na podstawie wzrastających cen wody możemy zauważyć, że czystej wody jest coraz mniej. Z jednej strony przez wiele dziesiątków lat zbyt beztrosko podchodziliśmy do odpadów cywilizacyjnych. Z drugiej strony gospodarstwa domowe, rolnictwo i przemysł na tyle zanieczyszczają naturalne systemy oczyszczania wody, że coraz trudniejsze staje się pozyskanie czystej wody. Ponieważ my, ludzie, w 60–80% składamy się z wody i bez wody umieramy szybciej niż bez jedzenia, czysta woda w oczywisty sposób ma dla nas znaczenie egzystencjalne.
Według badań Uniwersytetu Gleboznawstwa w Wiedniu Technologia EM ma bardzo dobry wpływ na gnojowicę. Z praktyki wiemy, że gnojowica i ścieki dzięki EM mogą być przetworzone w bardzo dobry nawóz.
Ustawowe uregulowania Unii Europejskiej nakładają wymóg intensywnego oczyszczania ścieków. To oczyszczanie nie tylko jest niesamowicie drogie, lecz także trudne. Dwie kwestie sprawiają, że ścieki są tak problematycznym produktem. Pierwszą jest fakt, że w prawie wszystkich osiedlach ludzkich kał i mocz są usuwane łącznie. Enzym ureaza, występujący w moczu, powoduje przy rozkładzie białek kału wydzielanie się amoniaku, który jest trucizną dla układu nerwowego. Kiedy przypomną sobie Państwo przykry zapach intensywnie używanej i źle czyszczonej toalety, to będzie to właśnie zapach amoniaku. Ten gaz zabija lub paraliżuje pożyteczne mikroorganizmy, bytujące w kale. De facto następuje częściowa higienizacja. Jednak nie wszystkie mikroorganizmy obumrą. Obumrze natomiast większość dobrych mikroorganizmów, a więc tych, które tworzą korzystną spółkę z bakteriami kwasu mlekowego. Te zaś, które przewodzą procesom gnilnym, przeżywają w większej masie. Dlatego w tej mieszaninie z kału i moczu bardzo szybko rozwinie się mikroflora powodująca procesy gnilne.
Gnicie jest zjawiskiem, w którym materia organiczna jest przetwarzana w takie związki chemiczne, które są szkodliwe dla roślin. Najczęściej w warunkach tlenowych substancje te dalej ulegają utlenianiu, a więc spalaniu. Fakt, że dzięki fermentacji można stworzyć stabilną sytuację, większości ludzi jest znany, ale nie wszyscy o tym pamiętają. Sensowne pod względem ekonomicznym techniczne rozwiązanie problemów ze ściekami po raz pierwszy daje Technologia EM.
Gnijąca mieszanina w ściekach jest bardzo agresywna i nadmiernie obciąża urządzenia techniczne do usuwania odpadów. Dlatego kanały odpływowe wszędzie na świecie często są nieszczelne i szybko się zużywają. Środki publiczne, konieczne na naprawy, nie wystarczą, by przeprowadzać je w pełni zgodnie z obowiązującymi przepisami. Opłaty za ścieki są przeważnie dwa do trzech razy wyższe niż cena czystej wody.
Z przegniłej kanalizacji do wód gruntowych przesącza się trująca breja i zanieczyszcza rezerwuary wody pitnej. Biura ONZ, kompetentne w dziedzinie środowiska naturalnego, na konferencji w Bonn w roku 2004 stwierdziły, że obciążenie wody na świecie, pochodzące z przegniłej kanalizacji, stanowi znacznie większe zagrożenie dla wód gruntowych niż to, które zazwyczaj przypisuje się konwencjonalnemu rolnictwu. Eksperci są zgodni co do tego, że tylko oddzielna utylizacja kału i moczu może rozwiązać ten problem. Jednakże tego rodzaju rozwiązanie pociąga za sobą konieczność znacznych inwestycji, ponieważ konieczne byłoby zbudowanie podwójnej kanalizacji. Przedstawiono model toalety, umożliwiający oddzielne usuwanie odpadów. Ze względów ekonomicznych można się spodziewać, że koszty naprawy systemów ściekowych wzrosną do takiego poziomu, że za 10–20 lat bardziej opłacalna okaże się inwestycja w nowe systemy odprowadzania ścieków. Wzrastające koszty uzdatniania wody pitnej oczywiście także należy uwzględnić w tej kalkulacji.
W drugiej kolejności do podwyżki kosztów usuwania ścieków przyczynia się fakt, że do kanalizacji – po części świadomie, po części nieświadomie – wylewa się wszelkie możliwe trucizny. Wiele substancji, takich jak rozpuszczalniki i środki do dezynfekcji, także w bardziej uświadomionych ekologicznie regionach świata utylizuje się przy użyciu większych nakładów. Nierzadko ten czy ów szybko wyleje resztkę rozpuszczalnika, środków do dezynfekcji lub resztę środka ochrony roślin do kanalizacji, ponieważ usuwanie tego rodzaju odpadów, które jest zgodne z zaleceniami, wymaga czasu i najczęściej także wiąże się z dodatkowymi kosztami. Nikt nie widzi tego, co robimy w naszym własnym domu. Tutaj można robić, co się chce, nawet wbrew przepisom. W przemyśle i rzemiośle presję stanowią koszty. Dlatego szuka się prostych sposobów na pozbywanie się takich odpadów. Tak być nie powinno, ale tak jest. W wielu gospodarstwach domowych używa się na przykład środków dezynfekujących i zapachowych w spłuczkach toalet. Dezynfekcja oznacza zawsze, że część mikroorganizmów ginie, po czym substancja organiczna zaczyna gnić. Podobny problem powoduje wiele środków dezynfekujących, stosowanych do czyszczenia. Wraz z resztkami wody użytej do czyszczenia trafiają one do kanalizacji.
Ponadto wielu ludzi nie uświadamia sobie tego, że wraz z kałem i moczem wydalane są resztki syntetycznie wyprodukowanych lekarstw. Hormony, antybiotyki i wiele innych substancji tworzy więc swoisty koktajl chemiczny, którego nie są w stanie rozłożyć przeciętne zakłady oczyszczania ścieków. Wszystkie te substancje znajdą się ponownie w rezerwuarze wody pitnej. Wykazały to badania niemieckiego Urzędu Federalnego ds. Środowiska. O obciążeniach generowanych przez rolnictwo pisze się w prasie tak często, że nie ma potrzeby powtarzania tego w tym miejscu.
Jeszcze krótka uwaga w obronie rolnictwa. Rolnicy wprowadzili gospodarkę opartą na gnojowicy, ponieważ zaobserwowali u nas, konsumentów, że widocznie niedrogie jest utylizowanie kału i moczu jednocześnie w jednym systemie. Pierwotnie pozbywano się obornika – mieszaniny kału i ściółki – w ten sposób, że tworzono pryzmę, którą pielęgnowano, ugniatając obornik, ponieważ z doświadczenia było wiadomo, że tak powstaje materiał, który jest korzystny dla roślin.
Przez udeptywanie z pryzmy pozbywano się nadmiernej ilości powietrza. W powstałych w ten sposób częściowo beztlenowych warunkach mógł przebiegać proces fermentacji. Dzięki aktywności bakterii kwasu mlekowego i ich kompanów ze świata mikroorganizmów z obornika powstawał bardzo dobry pokarm dla dżdżownic. Dlatego takie pryzmy obornika nie wydzielały przykrego zapachu. Dolna część pryzmy, do wysokości 1/3, już po 2–4 miesiącach zmieniała się w ziemię i była przerobiona przez dżdżownice. Gnojówka, mieszanina z wody, niewielkiej ilości kału i moczu, była zbierana oddzielnie, w dole na gnojówkę. W ten sposób otrzymywano bardzo szybko działający nawóz azotowy, który miał najczęściej bardzo konkretne zastosowanie. Gnojówką jednakże można było także zaszkodzić roślinom, ponieważ często była ona zgniłą, cuchnącą breją. Nieprzyjemny zapach stanowił kolejny problem. Białka zawarte w takich płynnych substancjach bardzo szybko ulegają zepsuciu. Gnojówka przeważnie cuchnęła, a gnój nie. W czasach, w których praca stawała się coraz droższa, chciano wykorzystać ekonomiczne korzyści, wynikające z łącznego zbierania odchodów także w rolnictwie. Dlatego powstały bezściółkowe (bądź z małą ilością ściółki ) systemy chowu zwierząt. Kał i mocz spływają tam do kanałów znajdujących się pod chlewnią/oborą. Tę mieszaninę nazywa się gnojowicą. Płynna mieszanka może być wypompowana przy zastosowaniu odpowiedniej pompy i przy niewielkim nakładzie pracy. Hodowcy w ten oszczędzają sobie pracy – zbierania słomy w czasie żniw, jej magazynowania, potem wnoszenia jej do chlewni czy obory, wynoszenia obornika, układania pryzmy na płycie obornikowej, pielęgnowania pryzmy i na koniec rozrzucania obornika na polu drogimi i wymagającymi kosztownych napraw maszynami.
Płynną gnojowicę można natomiast składować i stosować do nawożenia w znacznie prostszy sposób i mniejszym nakładem pracy. Rolnicy wolą zgodzić się na wady, jakie ma gnojowica, niż robić tradycyjny obornik, ponieważ nikt im nie zapłaci za pracę, którą musieliby wykonać, preparując obornik według starych metod. Gnojowica sprawia takie same problemy, co ścieki w osiedlach ludzkich. Więc nie narzekajmy na to, że cuchnie odrażająco, lecz wspólnie pracujmy nad tym, żeby rolnicy otrzymywali taką zapłatę za swoją pracę, która im umożliwi zatrudnienie większej ilości robotników. Dopiero wtedy będziemy mogli ustawowo ograniczać tego rodzaju obciążenia.
W niektórych krajach Unii Europejskiej takie postępowanie z obornikiem jest szczególnie wspierane. Jednakże poparcie dla tych działań jest za małe, by wystarczyło na pokrycie nakładów włożonych w takie preparowanie obornika. Przez zastosowanie EM w dość krótkim czasie można zmienić gnojowicę w dobrą mieszankę płynnych substancji organicznych.
Skuteczność Efektywnych Mikroorganizmów w uzdatnianiu gnojowicy została potwierdzona naukowo w wielu badaniach. Skoro potraktowanie gnojowicy EM’ami przynosi pozytywne rezultaty, to z powodzeniem można zastosować EM’y także w domowych ściekach, jak również ściekach przemysłowych – co wielokrotnie wykazano już w małych oczyszczalniach. Dzięki EM udało się udoskonalić funkcjonowanie wielu przemysłowych oczyszczalni ścieków.
Zastosowanie EM do oczyszczania ścieków powinno zainteresować każdą zajmującą się tym instytucję, a także osoby prywatne, przeciętnych obywateli, ponieważ jest to rozwiązanie bardzo oszczędne. Poza tym w większości przypadków pozostałe osady z powodzeniem mogą być stosowane w rolnictwie. Z reguły korzystnie wpływają one na wzrost roślin, ponadto EM wiąże metale ciężkie tak, że nie są przenoszone na rośliny a w efekcie także na uzyskiwane z nich płody rolne.. Już chociażby z powodu obniżenia kosztów oczyszczania osoby zajmujące się tym zawodowo powinny się zainteresować takimi działaniami.